Ze względów zdrowotnych powinnam przestrzegać diety. Nie jest to takie proste, ani dla mnie, ani dla moich bliskich, których odwiedzam i chcą mnie ugościć. Przygotowanie posiłków zgodnych z zaleceniami lekarskimi jest prawdziwą kuchenną rewolucją. Dotyczy też zmiany myślenia o zdrowym żywieniu.
Dlatego też powstał ten blog. Powstał po to, bym miała mobilizację do przestrzegania diety i aby moi bliscy mieli wskazówki co i jak gotować. Będą zatem podane wypróbowane przepisy i relacja, jak sobie radzę na diecie.
Celem jest dieta bezglutenowa wegańska bez płynnych tłuszczów roślinnych. Mięso nie jest całkowicie zakazane, więc będzie się czasem w przepisach pojawiać. Czasem mogę zrobić odstępstwo i zjeść jeden zakazany składnik, więc może pojawić się np. jajko lub gluten, ale będę to zaznaczać, że jest to wyjątek.

niedziela, 24 marca 2013

Pyszny chlebek jaglany

Dzięki konkursowi na bloga roku, znalazłam super blog, z super przepisami. To Smakoterapia.
Stąd pochodzi chlebek jaglany, który staje w konkury z chlebkiem gryczanym Ziutka w ramach Widelec kontra łyżka.

Chlebek jaglany (przepis oryginalny ze Smakoterapii):
Składniki na 8 kromek:
kasza jaglana (ugotowana na sypko, 1 szklanka)
mąka gryczana (6 sporych łyżek)
skrobia kukurydziana bądź ziemniaczana (2 płaskie łyżki)
sok owocowy (świeżo wyciśnięty, np. jabłkowy, pomarańczowy, 1/3 do 1/2 szklanki)
olej nierafinowany dowolny (uwaga, chlebek będzie smakował i pachniał tak jak dodany olej! mały kieliszek: 30 ml)
sól nierafinowana, naturalna (2 szczypty)
kmin rzymski (1?2 łyżeczki, do smaku)
sezam czarny lub jasny (jasny ? podprażony lekko na patelni: uwaga! łatwo się pali i gorzknieje!, 1 kopiasta łyżka)
papryka słodka (1 łyżeczka)
kurkuma (1 łyżeczka)

Wykonanie:
Odmierzyć szklankę kaszy, ostudzić, włożyć do miski, dodać mąkę i skrobię, olej i sok, sól i przyprawy (prócz sezamu!!!) i zmiksować na gładko. Ciasto ma być gęste ale nie suche. Jeśli trzeba można dolać jeszcze soku. Następnie dodać sezam i wymieszać. Masę wyłożyć na papier do pieczenia (prostokąt o wymiarach ok. 22 cm na 18 cm) i upiec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C przez ok 30 minut.
Po ostudzeniu pokroić w równe prostokąty.

Moje modyfikacje:
Zamiast mąki gryczanej dałam kukurydzianą, do tego ziemniaczaną skrobię, sok był tłoczony z Ligola i pominęłam sezam. Nie należy tego piec na folii aluminiowej! Nie będzie taki chrupiący.

Dla mnie pycha, znika jeszcze przed ostudzeniem:)

A w tygodniu zapraszam na kanapki z twarożkiem! Wegańskie i bezglutenowe!

wtorek, 19 marca 2013

Szarlotka bezglutenowa z Szampionem

Moja pierwsza przygoda z ciastem bezglutenowym, bezmlecznym i bezjajecznym była porażką ? orzechowe babeczki wykipiały i długo czyściłam foremkę. Teraz na blogu Smakołyki alergika znalazłam przepis na sypaną szarlotkę bezglutenową. Zachwyciłam się nim i przystąpiłam do dzieła. Było warto! Ze smakiem, do syta i bez wyrzutów sumienia! A przepis prosty jak konstrukcja cepa, sami zobaczcie:


Sypana szarlotka bezglutenowa
Ciasto
:
szklanka drobnej kaszy kukurydzianej
szklanka mąki kukurydzianej
szklanka cukru
2/3 szklanki masła klarowanego lub oleju
łyżeczkę proszku do pieczenia (niekoniecznie)
2 łyżki mąki ziemniaczanej

Masa jabłkowa:
3 jabłka, najlepiej szara reneta
2 łyżki cukru
1/2 łyżeczki cynamonu (niekoniecznie)
szczyptę miąższu z laski wanilii (niekoniecznie)

Wykonanie:
Suche składniki ciasta mieszamy i dzielimy na pół. Keksówkę smarujemy klarowanym masłem lub olejem i wsypujemy połowę ciasta.
Jabłka obieramy, ścieramy na tarce o grubych oczkach lub kroimy w małe i cienkie plasterki, mieszamy z cukrem i przyprawami. Wykładamy na warstwę sypkiego ciasta. Na jabłka wsypujemy resztę ciasta, a na sam wierzch wiórki masła (lub polewamy olejem). Wstawiamy do nagrzanego do 150 stopni piekarnika z termoobiegiem i pieczemy około godziny.





Uwagi jakie znalazłam przy przepisie:
1. Temperaturę pieczenia należy regulować tak, by szarlotka ładnie się rumieniła, ale nie przekraczać 180 stopni.
2. Można na kilka minut pod koniec pieczenia włączyć dolne dogrzewanie, by spód też ładnie się przyrumienił.
3. Ciasto sypane nie musi być szarlotką - można je zrobić z wiśniami, rabarbarem, jagodami, brzoskwiniami czy innymi lubianymi i dozwolonymi w diecie owocami.
4. Ciasto z dodatkiem proszku jest bardziej kruche.
5. Szarlotka jest równie smaczna na ciepło (z lodami waniliowymi), co na zimno następnego dnia.
6. Jeśli w diecie dozwolony jest gluten, możemy mąkę kukurydzianą zastąpić pszenną, a kaszkę kukurydzianą kaszą manną.

Moje modyfikacje:
W komentarzach wyczytałam, że ciasto przywiera do spodu, zatem przezornie dałam termoobieg i grzanie od dołu. Nic nie przywarło. Dodałam tylko olej i pominęłam wanilię i wanilinę też. Smaczne, choć góra byłą ciut za sucha, a jabłek było dla mnie zbyt mało. Następnym razem dam ich więcej i zrobię cieńszą górną warstwę. Jestem zachwycona tym przepisem, bo mogę prawie bez wyrzutów sumienia (oj, tylko ten cukier...) zjeść jakieś ciasto.
Piekłam w metalowej blaszce wyłożonej papierem, ale mam już sylikonową i sprawdzę, jak w czymś takim się piecze.
W przepisie podana była szara reneta. Konia z rzędem temu, kto kupi o tej porze szarą renetę, albo temu, kto ją w ogóle kupi. Ja zrobiłam z jabłek Szampion. To dobra czeska odmiana w oryginale zapisywana Šampion. Jej rodzicami są Golden Delicious i Koksa Pomarańczowa. Jabłka mają ładny czerwony paskowany rumieniec.

Dojrzałość zbiorczą, czyli najlepszy moment by ją zebrać, aby się dobrze przechowywała przypada na II dekadę września. Dojrzałość konsumpcyjną (nadaje się do zjedzenia) osiąga już na początku października. Przechowuje się bardzo dobrze, w zwykłej chłodni do końca lutego, a w chłodni z atmosferą kontrolowaną do kwietnia.
Pewnym mankamentem może być dla niektórych to, że dość szybko mięknie, ale dla osób starszych to jest akurat zaletą.
Kończę skrzynkę Sampionów wyciągniętych z komory z kontrolowaną atmosferą ponad dwa tygodnie temu. Powoli robią się coraz bardziej miękkie, ale i tak są smakowite i soczyste.

Oko do Maroko - Opinia

Lubię różne smaki ostre, słodkie, pikantne - kurczak był pyszny z wyraźnym smakiem słodyczy i imbiru.
Ale tęskniłem za ziemniakami z koperkiem, pieczonymi na pewno by pasowały do tego dania.
Moja ocena 22 pt (to za brak ziemniaków).
Polecam wszystkim to danie, to inny świat kurczaka  (imbir).   

środa, 6 marca 2013

Oko na Maroko czyli tadżin po mojemu

Weekendy są dla mnie czasem wzmożonej aktywności kulinarnej. Można chyba rzec, że mam swój dyżur i po całotygodniowym rządzeniu Ziutka w kuchni przejmuję pałeczkę. Gorzej jest z zamieszczaniem postów, bo porywa mnie praca i to tak totalnie. Ale wracając do gotowania i do ostatniego weekendu udało mi się wypróbować kilka nowych przepisów, które postaram się jeszcze przed następnym weekendowym dyżurem zamieścić.
Dziś zapraszam na podróż do Maroka, do królestwa egzotycznych smaków i zapachów na regionalne danie o wdzięcznej nazwie tadżin (oczywiście mocno spolszczone i zamiast w specjalnym naczyniu zrobione w żaroodpornym półmisku z przykrywką).

Tadżin po mojemu
4 podudzia z kurczaka
puszka pomidorów (powinny być surowe)
jedna spora marchewka pokrojona w talarki
ok.100 ml bulionu drobiowego
67 g suszonych śliwek
łyżka miodu
2 cm kawałek świeżego imbiru, obrany i starty
garść rodzynek
szczypta kurkumy i cynamonu
sól, pieprz
olej do smażenia

Drób myjemy, nacieramy sola i pieprzem. Rumienimy na rozgrzanym tłuszczu. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Mięso przekładamy do sporego naczynia żaroodpornego. Obkładamy pomidorami i podlewamy bulionem. Pieczemy pod przykryciem ok. 40 minut odbierając po trochu wytworzony sos do miseczki.
W rondelku przez 10 minut na malutkim ogniu gotujemy śliwki, rodzynki, imbir, cynamon i kurkumę wraz z miodem, odrobina wody i odebranego sosu.
Gdy mięso jest miękkie zawartość rondelka przekładamy do naczynia żaroodpornego i już bez przykrycia pieczemy jeszcze 15 minut by kurczak się na nowo przyrumienił.

U mnie podane z kaszą jaglaną i surówką wielowarzywną produkcji męża.
Przepis na tadżin zaczerpnięty od Wiewióry, u niej danie bez kaszy, bez marchewki i z innych część kurczaka.

Zgłaszam danie w bitwie "Widelec kontra łyżka"
I co powiesz mój mężu na to?

niedziela, 3 marca 2013

Musztarda



Musztarda

Musztardę zrobiłem po raz pierwszy i na pewno nie po raz ostatni.
Proporcja trochę na oko.
- gorczyca biała
- ocet winny
- woda
- miód
- kurkuma
- cukier i sól

Gorczycę (w moim przypadku za mało jej wsypałem, powinienem wsypać 2-3 paczki, aby blender porządnie zmiksował) zalewam octem winnym (miałem tylko jabłkowy, tutaj muszę jeszcze poeksperymentować z ilością octu, im więcej jego tym musztarda staje się bardziej ostra) i wodą, odstawiam na 24 godziny.
Gorczyce blenduję i do smaku dodaję odrobinę cukru, soli, dla słodkości miód a dla koloru kurkumę.
Teraz ocenimy "wybryki" mojej żony w kuchni - kurczak po turecku.
Smak - wyśmienite słodkie mięso kurczaka, kasza jaglana wyśmienicie ugotowana Czystość kuchni - ok
Zielenina na talerzu też była.
Suma: 23 punkty (bo kurczak smażony) - pysznie było.

sobota, 2 marca 2013

Marcowy update i moja pierwsza bitwa

Nawiązując do ostatniego mojego wpisu o pochwalę się, że Ziutek pierwszy raz zrobił musztardę. Jest mocna i pyszna, ale nie wiem, dlaczego nie chce jej pokazać. Proszę go już od kilku dni. Może się krępuje, bo nie jest taka żółciutka jak ta ze sklepu?

Nasze postanowienia kulinarne średnio się udają. Za mało zielonej herbaty i za mało surówek. Choć jemy sporo jabłek (obecnie ‘Šampiony’) i piejmy tłoczony sok (z ‘Ligola’), to nie udaje nam się zrobić dnia tylko jabłkowego. Wszystko przez to, że mam w pracy trochę ekstremalnie. A już ostatni służbowy wyjazd zawalił dietę zupełnie. Ale jak odmówić klientowi, gdy zaprasza do domu i częstuje obiadem? Nie wypada. Zjadłam zatem pyszną zupę pomidorową zabielaną i zagęszczaną mąką. Jeszcze dzień i powinnam poczuć się lepiej.
Jemy za to sporo ryb (pstrąg, łosoś, dorsz) i przynajmniej dwa razy w tygodniu pieczone są ciastka gryczane. Także nie jest najgorzej:)
Startuję pierwszy raz w bitwie: Widelec kontra łyżka, i wytaczam moje ciężkie działo kurczaka po turecku!


Kurczak po turecku
 4 podudzia kurczaka
mała cebulka
50 g suszonych, posiekanych moreli
2 łyżki rodzynek
łyżeczka cynamonu
sól, pieprz
olej do smażenia






Mięso myjemy, wycieramy i posypujemy sola i pieprzem. Rodzynki i morele myjemy i osuszamy.
Cebule kroimy w ćwierć talarki, przesmażamy na oleju. Dodajemy mięso, lekko rumienimy, dorzucamy bakalie oraz cynamon. Podlewamy szklanką wody i dusimy pod przykryciem ok. 30 minut.





Naczynie żaroodporne smarujemy oliwą. Wkładamy ugotowany ryż (u mnie kaszę jaglaną), na tym układamy mięso razem z sosem. Żeby mięso nie wyschło można całość przykryć folia aluminiową.
Pieczemy ok 30 minut w 150 stopniach.





 Moja kasza egzotyczna

Kaszę jaglaną płuczemy na sicie i sparzamy wrzątkiem. Wrzucamy do zimnej wody i gotujemy wraz kilkoma owocami kardamonu do wchłonięcia wody.
Przepis na mięsko pochodzi – jak większość - z mojej ulubionej książki kucharskiej, czyli z bloga Wiewióry. Jej modyfikację znajdziecie tutaj.







Do tego podałam kilka surówek i jarzynek. Do jarzynki wykorzystałam pozostałą po robieniu gołąbków kapustę. Żal było zmarnować takie wspaniałe liście.

Czerwona:
Plastry kiszonego ogórka, piórka cebuli i paseczki czerwonej papryki polane olejem z pestek winogron.

Bladozielona górna
Poszatkowana kapusta włoska uduszona z kminem żymskim, liściem laurowym i zielem angielskim, a następnie podsmażona na patelni, na której dusiłam mięso. Smaki pięknie się połączyły i jarzynka szybko zniknęła.

Bladozielona dolna
Taka sama duszona kapusta, ale bez podsmażania na pełnej smaku i aromatu patelni. Nie była już taka smaczna.

Mocny warzywny mix Ziutka
Poszatkowana kapusta, marchew papryka, cebula, jabłko i ogórek z oliwą.

Podajemy i czekamy na werdykt:)


piątek, 1 marca 2013

Ryba dała głos - daję i ja!

Za pieczonego pstrąga daję Ziutkowi 20 punktów.
Surowa jestem, bo potrafi lepiej dobrać zioła, było za dużo rozmarynu, którego lubię w małych ilościach. Nie było surówek.
Jutro zaprezentuję moje dokonania kulinarne. Już wiem, że nie dostanę maksymalnej liczby punkótw - smażone było:( Ale od czasu do czasu można sobie i na smażone pozwolić:)))
Zapraszam zatem jutro na aromatyczną podróż do Turcji.
I na koniec zdradzę nasz mały sekret:  już nigdy więcej nie kupimy musztardy! Ciekawe, kto zgadnie dlaczego?