Ze względów zdrowotnych powinnam przestrzegać diety. Nie jest to takie proste, ani dla mnie, ani dla moich bliskich, których odwiedzam i chcą mnie ugościć. Przygotowanie posiłków zgodnych z zaleceniami lekarskimi jest prawdziwą kuchenną rewolucją. Dotyczy też zmiany myślenia o zdrowym żywieniu.
Dlatego też powstał ten blog. Powstał po to, bym miała mobilizację do przestrzegania diety i aby moi bliscy mieli wskazówki co i jak gotować. Będą zatem podane wypróbowane przepisy i relacja, jak sobie radzę na diecie.
Celem jest dieta bezglutenowa wegańska bez płynnych tłuszczów roślinnych. Mięso nie jest całkowicie zakazane, więc będzie się czasem w przepisach pojawiać. Czasem mogę zrobić odstępstwo i zjeść jeden zakazany składnik, więc może pojawić się np. jajko lub gluten, ale będę to zaznaczać, że jest to wyjątek.

piątek, 29 listopada 2013

Oszałamiający gulasz rybny jednogarnkowy

Pycha!!!


Przepis wypatrzyłam na blogu Wiewióry tutaj. U niej był w wersji z łososiem i dorszem, u nas z miruną. W porównaniu z jej daniem, to nasze jest strasznie blade, ale na szczęście nadrabia smakiem. To jest kolejna potrawa, w której się zakochałam i mój szef kuchni także. Wchodzi na stałe od naszego jesienno-zimowego menu, a Ziutek już planuje rozbudowanie przepisu, np. o więcej ryby lub o różne gatunki ryb.
Poniżej przepis ze strony Wiewióry
 
Gulasz rybny jednogarnkowy 
Składniki:
olej rzepakowy do smażenia
2 ząbki czosnku, posiekane
2 cebule, pokrojone w piórka
2 pory, białe części w półplasterkach
8 niewielkich ziemniaków
ok 300 g łososia, bez skóry, pokrojonego na kawałki
ok 400 g dorsza, pokrojonego na kawałki
1 kieliszek białego wina, 
1 papryczka chili
sól, pieprz

Wykonanie:
W rondlu z szerokim dnem, na oleju, podsmażamy czosnek, cebulę i pory. Fajnie jeśli by się lekko przyrumieniły.
Dodajemy obrane, pokrojone na spore kawałki ziemniaki. Wlewamy2 szklanki wody i gotujemy 10 minut.
Następnie dodajemy rybne kawałki i podlewamy winem. Dusimy ok 15 minut, by ryba była gotowa a ziemniaki miękkie. Gulasz przyprawiamy solą i pieprzem. Wrzucamy pokrojone w plasterki chili, mieszamy i od razu podajemy.

Nasz modyfikacje:
Było mniej ryby i wina, bo tylko tyle mieliśmy. Papryczka chili zastąpiona była trzeba małymi suszonymi peperonchino.

 

środa, 27 listopada 2013

Oswoiłam tapiokę


Nasza znajoma pani Krysia przenosi egzotyczne dania z wojaży na nasz grunt (i na Thermomix na szczęście). I pewnego pięknego majowego dnia, gdy siedzieliśmy na tarasie u niej w ogrodzie, poczęstowała nas deserem z tapioki. Spróbowałam i postanowiłam, że też taki muszę zrobić.
Tapioka to produkt skrobiowy z manioku, który tak naprawdę jest trujący i dopiero po przefermentowaniu uzyskuje swoje dietetyczne właściwości. Jest lekkostrawny i bezglutenowy.
Jak widać po dacie posta, od maja trochę to trwało, nim wprowadziłam swój zamiar w czyn, choć mąż tapiokę w sklepie znalazł i zakupił w dwóch rozmiarach (małe i duże kulki). W końcu zebrałam się na odwagę, spróbowałam tych mniejszych i jestem oczarowana… Mimo że niektórym to danie może przypominać żabi skrzek, to jest super składnikiem do dietetycznych deserów.
Z mleczkiem kokosowym i wiórkami

Co tu dużo mówić podaję oryginalny przepis pani Krysi
Deser z tapioki
Składniki:
200 ml wody przegotowanej
400 ml mleka kokosowego
50–70 g drobnych perełek tapioki
4 łyżki wiórek kokosowych
80 g cukru (można użyć innej substancji słodzącej, np. Stevi)
dowolne powidła
Wykonanie:
Do TM wlać wodę i mleko kokosowe, wsypać perełki tapioki, podgrzewać 15 minut w temperaturze 90 st. na pozycji 2, aż perełki będą miękkie. Zamieszać kilka razy kopystką ponieważ perełki mogą przylepić się do ścianek naczynia. Dodać cukier lub inną substancję słodzącą oraz wiórki kokosowe i wymieszać. Ciepłe przelać do pucharków lub salaterek i po ostygnięciu wstawić do lodówki.
Przed podaniem udekorować powidłami.

Moje modyfikacje
Pierwszy raz zrobiłam dokładnie według przepisu, ale w porcji Ziutka pominęłam wiórki kokosowe. Całość posłodziłam miodem i odrobiną stewii. Drugim razem użyłam mleka sojowego i karobu. Niezłe, choć pewnie z kakao byłoby lepsze.
Deser jest szybki i prosty, kto nie ma TM, ten przez kwadrans musi mieszać w rondlu. Ale warto!
Już mam pomysły na kolejne desery z tapioki:)
Z wiśniową konfiturą

Na mleku sojowym dwuwarstowe z karobem

Moje placki z dyni

Tak na szybko pokażę co w tej chwili siedzi na patelni:) Moje placki z dyni,pycha!

Zdjęcie z komórki, update z komputera:
Zdenerwował mnie mąż, bo zachciało mu się placków ziemniaczanych i zrobił takie z jajkiem i mąką. Jeszcze nie doszłam do siebie bo jedzeniu na delegacji, a on mi tu gluten i jaja serwuje! A ja też chcę placków!
Nie ma ziemniaczanych dla mnie, to wymyślę sobie z dyni. I wymyśliłam:)

Moje placki z dyni:
Składniki:
300 g dyni
1 łyżka siemienia lnianego
4 czubate łyżki mąki kukurydzianej (tak na oko;))
ciut oleju
sól, papryka, pieprz

Wykonanie:
Dynie zmielić i siemię lniane zmielić, dodać przyprawy i olej. Smażyć na chrupko.

Uwagi:
Następnym razem zacznę od zmielenia siemienia, zmielone razem z dynią nie zmieliło się prawie wcale. Mąkę dodawałam tak na oko. Wyszły bardzo smaczne. Najadłam się i ukontentowałam na równi z mężem, który sam zjadł podwójną porcję placków ziemniaczanych.

piątek, 8 listopada 2013