Ze względów zdrowotnych powinnam przestrzegać diety. Nie jest to takie proste, ani dla mnie, ani dla moich bliskich, których odwiedzam i chcą mnie ugościć. Przygotowanie posiłków zgodnych z zaleceniami lekarskimi jest prawdziwą kuchenną rewolucją. Dotyczy też zmiany myślenia o zdrowym żywieniu.
Dlatego też powstał ten blog. Powstał po to, bym miała mobilizację do przestrzegania diety i aby moi bliscy mieli wskazówki co i jak gotować. Będą zatem podane wypróbowane przepisy i relacja, jak sobie radzę na diecie.
Celem jest dieta bezglutenowa wegańska bez płynnych tłuszczów roślinnych. Mięso nie jest całkowicie zakazane, więc będzie się czasem w przepisach pojawiać. Czasem mogę zrobić odstępstwo i zjeść jeden zakazany składnik, więc może pojawić się np. jajko lub gluten, ale będę to zaznaczać, że jest to wyjątek.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Niedziela w kolorach tęczy

Troszkę wczoraj odbiegliśmy od naszego harmonogramu, bo rybkę zjedliśmy w piątek. Myślę jednak, że nasz niedzielny obiad na tym nie stracił.
Przygotowywany był wspólnie (ja surówki, Ziutek reszta), więc nie stawiamy tego pod ocenę w ramach bitwy "Widelec kontra łyżka". Gdyby trafiło, to wspólnie orzekliśmy, że dajemy sobie po 24 punkty:)
Sami popatrzcie, czyż nie mamy racji?


Kasza gryczana i fasolka szparagowa ugotowane według przepisów na opakowaniach. Buraczki ze słoiczka od Mamy, przepis ściśle tajny;) nawet my go nie znamy.

Surówka zielono-biała
kilka ogórków kiszonych
pół cebuli
jabłka
oliwa z oliwek

Ogórki pokroiłam w półplasterki, cebulę w kostkę. Wykorzystałam pokrojone jabłka, których nie zjadałam w pracy. Przecisnęłam je przez krajacz do warzyw. Polałam wszystko oliwą i wstawiłam do lodówki do przegryzienia się smaków. Można dodać sól, pieprz. Nam tego nie potrzeba.

Surówka z różowym akcentem
kilka rzodkiewek
resztka kapusty pekińskiej
sok z cytryny
oliwa

Pokroiłam rzodkiewki w półplasterki, a większe okazy w ćwierćpalsterki. Poszatkowałam kapustę. Całość skropiłam sokiem z cytryny i polałam oliwą. Wymieszałam i wstawiłam do lodówki dla towarzystwa surówce zielono-białej.

I teraz hit niedzieli, wytropiony u Wiewiórki
Marchewkowe purre z pomarańczami i czosnkiem (i kminem rzymskim!!!)

Składniki:
500 g marchewki
1 pomarańcza
2 ząbki czosnku
2 gałązki natki pietruszki
2 gałązki rozmarynu
liść laurowy, szczypta ziaren kminu rzymskiego
sól, pieprz, cukier
łyżka masła/oliwy

Marchewki obieramy i myjemy, pomarańczę szorujemy i kroimy na 8 części, ząbki czosnku pozostawiamy w łupinkach.

Do gotującej się wody wrzucamy czosnek, pomarańcz, pokrojone na mniejsze kawałki marchewki, gałązki ziół, liść, kmin, szczyptę soli i pół łyżki cukru oraz oliwę. Gotujemy wszystko na niewielkim ogniu do absolutnej miękkości.

Odcedzamy wszystkie składniki. Do miski przekładamy marchewkę, jedna cząstkę (Ziutek dał całą) pomarańczy, obrane ze skórki ząbki czosnku, szczyptę soli, pieprzu i pozostałą oliwę. Wszystko rozdrabniamy tłuczkiem do ziemniaków na purre.
Przepis pochodzi z książki Jamiego Olivera

A kaszę polaliśmy wywarem z gotowania składników na purre.
Dziś w pracy dojadałam resztki i częstowałam tym daniem. Co niektórzy mieli problem z wylądowaniem, bo jak spróbowali to odlecieli!

1 komentarz: