Ze względów zdrowotnych powinnam przestrzegać diety. Nie jest to takie proste, ani dla mnie, ani dla moich bliskich, których odwiedzam i chcą mnie ugościć. Przygotowanie posiłków zgodnych z zaleceniami lekarskimi jest prawdziwą kuchenną rewolucją. Dotyczy też zmiany myślenia o zdrowym żywieniu.
Dlatego też powstał ten blog. Powstał po to, bym miała mobilizację do przestrzegania diety i aby moi bliscy mieli wskazówki co i jak gotować. Będą zatem podane wypróbowane przepisy i relacja, jak sobie radzę na diecie.
Celem jest dieta bezglutenowa wegańska bez płynnych tłuszczów roślinnych. Mięso nie jest całkowicie zakazane, więc będzie się czasem w przepisach pojawiać. Czasem mogę zrobić odstępstwo i zjeść jeden zakazany składnik, więc może pojawić się np. jajko lub gluten, ale będę to zaznaczać, że jest to wyjątek.

środa, 30 października 2013

Gościnność



Dawno, dawno temu, gdy jeszcze ja rządziłam w kuchni przyjechali do nas koledzy zza Odry. Nie odchodziłam prawie od garów tylko pitrasiłam im smakołyki. Wtedy przy śniadaniu jeden z kolegów powiedział do drugiego: „teraz wiesz, dlaczego ona jest moją ulubioną koleżanką”. A były wtedy na śniadanie świeże bułki własnej produkcji, pasty do chleba, ba! Nawet tort orzechowy zrobiłam – i więcej nie pamiętam…
Chciałabym, aby nasi goście (bardzo lubimy gości) byli zadowoleni z wizyt u nas, chciałabym zawsze zaskakiwać ich smakołykami i nowymi smakami. A że z pamięcią krucho, to pora zacząć notować gościnne jadłospisy:)
We wrześniu gościliśmy moich braci: na dobry wieczór (bo przyjechali wieczorem) była pizza z pieczarkami i papryką. W sobotę na obiad był pieczony pstrąg i pieczone ziemniaczki, a w niedzielę rosół z makaronem i gulasz po węgiersku (podobny do tego z książki do TM).
Potem był moja siostra z synem i dużo ganialiśmy po mieście, był zatem chińczyk oraz pierogi u Babuszki, a w domu pstrąg pieczony (lubimy gości i ryby).
Kolejnym gościem był kolega Ziutka z rodziną: przywitaliśmy ich pizzą (ze względu na dzieci, które lubią pizzę). Do tego był Ice Tea brzoskwiniowa.
A ostatnio my pojechaliśmy się gościć w Mirowie. Zabraliśmy ze sobą kulki życia, galantynę, koncentrat bulionu warzywnego i peperonczino.
Na przystawkę była rolada szpinakowa z farszem pomidorowo jajecznym (wszystko własne z obejścia)
Na pierwsze danie: zupa z dyni Hokkaido (z własnej upraw) na białym winie
Na drugie danie: placki z czarnej i białej rzepy z sosem cygańskim z mięskiem i papryką

A na deser: ciasto jogurtowe ze śliwkami (nie jadłam, bo gluten, ale Ziutek mówił, że boskie!).
Teraz obmyślamy, co my zaserwujemy w ramach rewizyty:)
A może ktoś chce nas odwiedzić?

2 komentarze:

  1. same smakołyki! mniam :) ja bym Was odwiedziła tylko ten czas jakoś przelatuje przez palce :(

    OdpowiedzUsuń
  2. wszystko brzmi i wygląda smakowicie ;)

    zapraszam do mnie :)
    www.diamond-life-healthly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń