Nie pierwszy raz wpada mi w oko potrawa na blogu Wiewióry. Zainspirowała mnie tym razem zupa. Miałam prawie wszystkie składniki pod ręką, a przepis nadawał się do przerobienia na dietetyczną wersję ?dąbrowską? (tak, tak drugi tydzień jestem na diecie dr Dąbrowskiej).
Przedstawiam oryginał Wiewióry, a pod spodem moje modyfikacje.
Składniki
1,2 l. wody
1 pojedyncza ugotowana polędwiczka z indyka (lub pierś z kurczaka)
1/2 szalotki
1 marchewka
4 łodygi selera naciowego pokrojonych w plasterki
1 duża antonówka
1 łyżka curry
po 1 łyżce oliwy i masła
po 3 ziarenka ziela angielskiego i pieprzu
liść laurowy
Wykonanie:
Wodę zagotowujemy z listkiem, pieprzem i zielem. Wkładamy marchewkę i mięso. Gotujemy do miękkości. W tym czasie cebulę kroimy w piórka. Na patelni na oliwie z masłem podsmażamy selera naciowego i cebulę. Następnie posypujemy curry i mieszamy, smażymy kilka chwil. Wlewamy na patelnię szklankę bulionu i zagotowujemy. Po lekkim przestudzeniu miksujemy na krem razem z marchewka i połową mięsa.
Pozostały bulion wraz z pokrojonym mięsem zagotowujemy i dodajemy do niego krem selerowy.
Jabłko obieramy i kroimy w kostkę i dodajemy do zupy. Całość zagotowujemy.
Moje modyfikacje:
Składniki niedozwolone na diecie i pominięte: mięso, oliwa, masło. Z curry nie jestem pewna, ale przeczytałam skład i moja mieszanka się nadawała.
Cebulę i selera naciowego poddusiłam na patelni na wodzie. Nie wiem, jakiej odmiany było jabłko? chwyciłam pierwsze z brzegu, któremu się shelf life kończył (czyli życie na półce, a mówiąc prościej ? strasznie zmiękło i nadawało się do zjedzenia tylko dla niemowląt i bezzębych emerytów). I to była cała różnica.
Mogę tylko wyobrażać sobie, jak smakowałaby ta zupa w pełnej krasie. Może kiedyś do niej wrócę.
Dieta jest zalecona przez lekarza i prowadzona po opieką lekarza medycyny żywienia, dlatego nie polecam naśladowania mnie bez konsultacji lekarskiej.
Ze względów zdrowotnych powinnam przestrzegać diety. Nie jest to takie proste, ani dla mnie, ani dla moich bliskich, których odwiedzam i chcą mnie ugościć. Przygotowanie posiłków zgodnych z zaleceniami lekarskimi jest prawdziwą kuchenną rewolucją. Dotyczy też zmiany myślenia o zdrowym żywieniu.
Dlatego też powstał ten blog. Powstał po to, bym miała mobilizację do przestrzegania diety i aby moi bliscy mieli wskazówki co i jak gotować. Będą zatem podane wypróbowane przepisy i relacja, jak sobie radzę na diecie.
Celem jest dieta bezglutenowa wegańska bez płynnych tłuszczów roślinnych. Mięso nie jest całkowicie zakazane, więc będzie się czasem w przepisach pojawiać. Czasem mogę zrobić odstępstwo i zjeść jeden zakazany składnik, więc może pojawić się np. jajko lub gluten, ale będę to zaznaczać, że jest to wyjątek.
Dlatego też powstał ten blog. Powstał po to, bym miała mobilizację do przestrzegania diety i aby moi bliscy mieli wskazówki co i jak gotować. Będą zatem podane wypróbowane przepisy i relacja, jak sobie radzę na diecie.
Celem jest dieta bezglutenowa wegańska bez płynnych tłuszczów roślinnych. Mięso nie jest całkowicie zakazane, więc będzie się czasem w przepisach pojawiać. Czasem mogę zrobić odstępstwo i zjeść jeden zakazany składnik, więc może pojawić się np. jajko lub gluten, ale będę to zaznaczać, że jest to wyjątek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
fajnie, ze ja zrobiłaś ;) trzymam kciuki za dietę :)
OdpowiedzUsuń