Weekendy są dla mnie czasem wzmożonej aktywności kulinarnej. Można chyba rzec, że mam swój dyżur i po całotygodniowym rządzeniu Ziutka w kuchni przejmuję pałeczkę. Gorzej jest z zamieszczaniem postów, bo porywa mnie praca i to tak totalnie. Ale wracając do gotowania i do ostatniego weekendu udało mi się wypróbować kilka nowych przepisów, które postaram się jeszcze przed następnym weekendowym dyżurem zamieścić.
Dziś zapraszam na podróż do Maroka, do królestwa egzotycznych smaków i zapachów na regionalne danie o wdzięcznej nazwie tadżin (oczywiście mocno spolszczone i zamiast w specjalnym naczyniu zrobione w żaroodpornym półmisku z przykrywką).
Tadżin po mojemu
4 podudzia z kurczaka
puszka pomidorów (powinny być surowe)
jedna spora marchewka pokrojona w talarki
ok.100 ml bulionu drobiowego
67 g suszonych śliwek
łyżka miodu
2 cm kawałek świeżego imbiru, obrany i starty
garść rodzynek
szczypta kurkumy i cynamonu
sól, pieprz
olej do smażenia
Drób myjemy, nacieramy sola i pieprzem. Rumienimy na rozgrzanym tłuszczu. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Mięso przekładamy do sporego naczynia żaroodpornego. Obkładamy pomidorami i podlewamy bulionem. Pieczemy pod przykryciem ok. 40 minut odbierając po trochu wytworzony sos do miseczki.
W rondelku przez 10 minut na malutkim ogniu gotujemy śliwki, rodzynki, imbir, cynamon i kurkumę wraz z miodem, odrobina wody i odebranego sosu.
Gdy mięso jest miękkie zawartość rondelka przekładamy do naczynia żaroodpornego i już bez przykrycia pieczemy jeszcze 15 minut by kurczak się na nowo przyrumienił.
U mnie podane z kaszą jaglaną i surówką wielowarzywną produkcji męża.
Przepis na tadżin zaczerpnięty od Wiewióry, u niej danie bez kaszy, bez marchewki i z innych część kurczaka.
Zgłaszam danie w bitwie "Widelec kontra łyżka"
I co powiesz mój mężu na to?
Dieta jest zalecona przez lekarza i prowadzona po opieką lekarza medycyny żywienia, dlatego nie polecam naśladowania mnie bez konsultacji lekarskiej.
Ze względów zdrowotnych powinnam przestrzegać diety. Nie jest to takie proste, ani dla mnie, ani dla moich bliskich, których odwiedzam i chcą mnie ugościć. Przygotowanie posiłków zgodnych z zaleceniami lekarskimi jest prawdziwą kuchenną rewolucją. Dotyczy też zmiany myślenia o zdrowym żywieniu.
Dlatego też powstał ten blog. Powstał po to, bym miała mobilizację do przestrzegania diety i aby moi bliscy mieli wskazówki co i jak gotować. Będą zatem podane wypróbowane przepisy i relacja, jak sobie radzę na diecie.
Celem jest dieta bezglutenowa wegańska bez płynnych tłuszczów roślinnych. Mięso nie jest całkowicie zakazane, więc będzie się czasem w przepisach pojawiać. Czasem mogę zrobić odstępstwo i zjeść jeden zakazany składnik, więc może pojawić się np. jajko lub gluten, ale będę to zaznaczać, że jest to wyjątek.
Dlatego też powstał ten blog. Powstał po to, bym miała mobilizację do przestrzegania diety i aby moi bliscy mieli wskazówki co i jak gotować. Będą zatem podane wypróbowane przepisy i relacja, jak sobie radzę na diecie.
Celem jest dieta bezglutenowa wegańska bez płynnych tłuszczów roślinnych. Mięso nie jest całkowicie zakazane, więc będzie się czasem w przepisach pojawiać. Czasem mogę zrobić odstępstwo i zjeść jeden zakazany składnik, więc może pojawić się np. jajko lub gluten, ale będę to zaznaczać, że jest to wyjątek.
to jedno z moich ulubionych dań :) fajnie, ze gotujesz i korzystasz z tego co ja się naprodukuje :)
OdpowiedzUsuńTo podrażniło moje kubki smakowe:) wróciłam z pracy mój a obiad się gotuje dopiero, a to wygląda smakowicie:)
OdpowiedzUsuń