Update:
Inspiracją do zrobienia sernika jaglanego był przepis znaleziony u Olgi Smile (tutaj), jednak jak zaczęłam szukać po necie trafiłam na bloga Przepisy Aleksandry i jej Mamy i tam znalazłam wersję bardziej mi pasującą (tutaj), którą trochę przerobiłam, niestety z porażką.
Mój sernik nie jest wegański, bo zawiera żelatynę. Nie zamierzam używać karagenu, jak w pierwszym przepisie, choć karagen jest produktem roślinnym, ponieważ słyszałam, że w badaniach na myszach i szczurach wyszło, że karagen działa teratogennie. A przemysł karagenowy jest tak rozwinięty i tyle krajów żyje z jego produkcji, że znalezienie zastępnika byłoby już niemożliwe choćby z finansowego punktu widzenia. Nie jestem myszą ani szczurem, ale wolę nie ryzykować i zjeść żelatynę wieprzową.
Jednak właśnie tej żelatyny dałam za mało i sernik po wyjęciu z formy rozpłyną się... po stole, nie w ustach.
W smaku jest ok, szkoda tylko, że konstystencja mi nie wyszła.
Kolejną porażką związaną z tym deserem było to, że zamiast galaretki truskawkowej kupiliśmy... kisiel. Na szczęście w osiedlowym sklepie udało się dostać galaretkę o tym smaku i nie musiałam wyjeżdżać do miasta.
Cześć, zastanawiam się nad dietą, znalazłem taki ranking, którą polecacie? http://www.topsuplementy.com/ranking-diet/
OdpowiedzUsuń